1. Mózg i psotny Miś – część II

 

Mam nadzieję, że nie macie dość, a wręcz przeciwnie – chociaż w części podzielacie moją fascynację mózgiem i przyjazną mu edukacją językową. Tak więc, po krótkiej przerwie wracamy do naszego pasjonującego tematu o efektywnej symbiozie Psotnego Misia z odkryciami i założeniami neuronauk.

Dziś pod lupę weźmiemy:

  1. Emocjonalny mózg: dzieci uczą się wtedy, kiedy czują się bezpieczne.
  2. Dobrostan emocjonalno-psychiczny i motywacja wewnętrzna kontra motywatory zewnętrzne.
  3. Kinestetyczny klucz do sukcesu, czyli ruch, nauka i zabawa.

Zatem, do dzieła!

2. Troska o dobre relacje uczeń – nauczyciel

 

Zacznijmy od odpowiednich warunków. Można by je długo opisywać, wszystko jednak sprowadza się do kilku zasad. Pierwsza, fundamentalna, nie tylko w kontekście edukacji, to troska o dobre relacje uczeń – nauczyciel, a te zaistnieć mogą nie inaczej jak w atmosferze przyjaznej i bezpiecznej.

Dziecko (i jego mózg) najlepiej odnajduje się w atmosferze zrozumienia i spokoju. Badania pokazują, że dzieci najlepiej rozwijają się i uczą wówczas, kiedy otoczy się je aurą zrozumienia, akceptacji, rozmowy oraz spokojnego porozumienia. Mali naśladowcy najchętniej podążają i współpracują z dorosłymi, którzy darzą ich szacunkiem i zaufaniem. Kto kiedykolwiek był na zajęciach prowadzonych metodą Teddy Eddie, ten na własnej skórze doświadczył i zgromadził dowody empiryczne istnienie przestrzeni przyjaznej i bliskiej dzieciom. Wzorem w tej materii jest także nie kto inny, jak Eddie. Jego niesamowite wyczucie dziecięcych potrzeb, emocji, czasami nawet małych „humorków” stwarza atmosferę, w której będąc sobą, można świetnie się bawić i uczyć, nawet wtedy kiedy popołudniowa drzemka okazała się za krótka.

Eddie ma jeszcze inną super moc. Potrafi ośmielić tych najbardziej zamkniętych w sobie. Udziela im wtedy swego głosu i pozwala „schować” się za sobą i wtedy dzieje się magia….bo to nie Jaś mówi po angielsku, tylko jego dobry przyjaciel Teddy. Także on wiele razy przychodzi z pomocą nauczycielowi. Kiedy nieokiełznane emocje próbują być górą, wtedy….on Psotny Miś wyręcza panią i zaprowadza ład w grupie i wtedy wszystko staje się możliwe, ponieważ:

dzieci uczą się wtedy, kiedy czują się pewnie i bezpiecznie!

3. Aktywność hipokampa

 

Ale właściwie dlaczego tak jest? Ponieważ właśnie wtedy wzrasta u nich aktywność hipokampa, czyli części mózgu znajdującej się głęboko w płatach skroniowych po obu stronach kory mózgowej. Struktura ta odpowiada za uczenie się zdarzeń. Jeśli mamy nauczyć się czegoś nowego, czyli trwale to zapamiętać, a później wykorzystać w kontekście sytuacyjnym, musi to najpierw przyswoić nasz hipokamp. Jest on więc ważnym ośrodkiem poznawania świata. Jego aktywność wzmacnia się tylko w określonych warunkach. Kiedy? Tylko wtedy, kiedy dziecko uczy się, doświadczając:

  • czegoś nowego;
  • czegoś fascynującego;
  • czegoś, co odnosi się do jego aktualnej wiedzy i doświadczeń;
  • czegoś, co sprawia mu przyjemność i wywołuje w nim entuzjazm.

Zgodnie z myślą światowej sławy badacza mózgu Manfreda Spitzer`a: „Hipokamp rośnie zależnie od doświadczeń i funkcjonuje tym lepiej, im bardziej jest wykorzystywany”.¹  

4. Dobrostan emocjonalno–psychiczny i motywacja wewnętrzna kontra motywatory zewnętrzne

 

W mózgu dziecka, które jest wciąż obligowane do nauki w sposób wywołujący w nim chroniczny stres, zachodzą liczne procesy blokujące m.in.:

  • zdolność koncentracji,
  • umiejętność dostrzegania związków przyczynowo – skutkowych,
  • możliwość trwałego i efektywnego zapamiętywania,
  • chęć do podejmowania się nowych działań i wyzwań.

Dzieje się tak dlatego, że nacisk płynący z zewnątrz, niezależnie od jego formy i natężenia, przyczynia się do zatrzymania w mózgu dziecka produkcji dopaminy oraz endogennych opioidów, które odpowiadają m.in. za dobry nastrój, o którym tyle już napisaliśmy.

Dopamina jest jedną z najważniejszych substancji semiochemicznych umożliwiających młodemu człowiekowi uczenie się i zapamiętywanie. Nie bez powodu naukowcy nazywają ją substancją ciekawości i zachowań eksploracyjnych. Bez dopaminy nie ma efektywnej nauki. Brak tej substancji wygasza wewnętrzną potrzebę dziecka do doświadczania, eksploracji, poznawania nowych rzeczy i generalnie entuzjastycznego podchodzenia do różnych zadań, prac i aktywności.

Kolejny zatem raz wracamy do pytania:

Kiedy dziecko chce się uczyć? Ano tylko wtedy, kiedy proces uczenia naturalnie pobudza wewnętrzny układ nagrody.

5. Dobrze zorganizowana nauka

 

Jaki płynie z tego wniosek? Dobrze zorganizowana nauka jest PRZYJEMNA!

Czyli z chemicznego punktu widzenia wtedy, kiedy w jego mózgu uwalnia się dopamina, kiedy nastąpi swoiste odblokowanie wydzielania tej ważnej substancji semiochemicznej. Proces efektywnego uczenia się może zachodzić tylko wtedy, kiedy dziecko czuje wewnętrzną potrzebę podjęcia określonego działania, kiedy chce coś poznać, przeanalizować, zrozumieć i wykorzystać nową wiedzę w praktyce.

Jak więc mają się do tego motywatory zewnętrzne….? Na to pytanie znacie już odpowiedź.

Dzieci uczą się przez działanie i swobodną zabawę. 

6. Aktywność i zaangażowanie uczącej się jednostki

 

Dlaczego? Ponieważ nauka wymaga aktywności i zaangażowania uczącej się jednostki. Tylko w takich warunkach mają możliwość, aby efektywnie przyswajać nowe informacje, samodzielnie odkrywać zjawiska i określać paradygmaty. Znany amerykański psychiatra William Glasser wykazuje, że kiedy uczniowie działają (wykonują różne aktywności – od wyklejania, przesypywania, lepienia z gliny, pisania własnych rymowanek i wierszy na języku polskim czy angielskim, po eksperymentowanie na lekcjach fizyki i chemii), zapamiętują aż 80% tego, czego doświadczają.

Gdy dzieci mogą przy tym aktywować wszystkie swoje zmysły, w ich mózgu zaczyna wydzielać się dopamina i endogenne opioidy, czyli rozpoczyna się proces efektywnego uczenia się i zapamiętywania. A Teddy Eddie jest mistrzem aktywowania polisensoryczności. To stąd na zajęciach taka różnorodność gier i zabaw językowych.

Podsumowując, dzieci najszybciej uczą się wówczas, kiedy czegoś doświadczą, a nie wtedy, kiedy ktoś próbuje im włożyć coś do głowy.

Dlaczego? Ponieważ każdy z nas ma wbudowany w mózg wewnętrzny detektor nowości i znaczenia.

Dobijamy do brzegu naszych rozważań. Można by rozwijać je dalej, ponieważ temat jest jak poznawcza studia bez dna. Nie taki jest jednak mój cel. Chciałam pokazać Ci, drogi Czytelniku, co znaczy, że metoda Teddy Eddie jest przyjazna mózgowi i na czym polega neurodydaktyka na latającym dywanie. Życzę Ci niesamowitych przygód w edukacji językowej.

Do następnego przeczytania!


¹ M. Spitzer, Jak uczy się mózg, Warszawa 2007, s. 36.

Autorką artykułu jest Dominika Muńko – filozof, neurokognitywista, nauczyciel języka angielskiego, metodyk i naukowiec totalnie zafascynowany poznawczymi możliwościami mózgu; założycielka szkoły językowej oraz autorka licencjonowanych i nagradzanych programów z zakresu szybkiego czytania, technik pamięciowych, koncentracji uwagi oraz efektywnej nauki Memo (więcej: www.szkolamemo.pl); czynny członek międzynarodowych zespołów badawczych, m.in. w Foggi, Modenie, Nowym Jorku oraz Kelaniji.

Więcej o metodzie Teddy Eddie dowiesz się tu: https://edubears.pl/teddy-eddie/, a najbliższe akredytowane centrum metody Teddy Eddie znajdziesz na mapie tu: https://edubears.pl/lokalizacje/.