W pierwszej części nowego cyklu na Misiowym blogu, poświęconego nauce czytania na zajęciach językowych, proponowałam zainspirowane metodą prof. Marty Bogdanowicz zabawy, polegające na wykorzystaniu piosenek do wprowadzenia dzieciom pierwszych angielskich słów w wersji pisemnej. Jeśli ominął Was tamten wpis, nic straconego, znajdziecie go TUTAJ. Dzisiaj chciałam podzielić się moimi doświadczeniami, dotyczącymi nauki czytania globalnego, w oparciu o metodę Glenna Domana.

Glenn Doman to amerykański fizjoterapeuta, twórca metody rehabilitacji osób z uszkodzeniem mózgu. Początkowo zajmował się wszystkimi pacjentami, później skupił się na dzieciach i młodzieży. Rozwijając swoją działalność poszerzył obszar działań o wczesną edukację dzieci zdrowych [źródło: WIKIPIEDIA]. Jeśli chodzi o naukę czytania to według jego metody można zacząć już z dziećmi kilkumiesięcznymi. Czy ma to sens? Chyba każdy z nas musi sobie na to pytanie sam odpowiedzieć. Z całą pewnością dzieci, które przychodzą na zajęcia z języka obcego są już nieco starsze, a gdy zaczynają już rozróżniać pojedyncze literki po polsku (w wieku mniej więcej 6 lat) – czas działać! Aby wprowadzać czytanie metodą Domana potrzebne nam są specjalnie przygotowane karty, szczegółowy ich opis wraz z informacją jak je prezentować znajdziecie TUTAJ, natomiast ja zebrałam dla Was poniżej kilka najważniejszych punktów:

  • skupiamy się na czytaniu globalnym, czyli żadnego literowania i rozkładania słów na „kawałki”, dziecko ma kojarzyć postać pisemną z danym słowem, które już zna w formie ustnej,
  • najlepiej, aby słowa zapisane były dużą (ok 8cm) czcionką i na początku były w kolorze czerwonym (skupia uwagę),
  • zaczynamy od rzeczowników, słów z najbliższego otoczenia, a na lekcji zaczynamy od słówek, które właśnie zostały wprowadzone i utrwalone,
  • „serwujemy” grupie około 5 kart z różnymi wyrazami w jednym podejściu,
  • po około 15 sesjach z jednym wyrazem (oczywiście na kilku rożnych lekcjach), podmieniamy go na nowy.

W praktyce prezentacja wygląda mniej więcej tak (zabawa w domu: mama, czyli ja i mój 3,5 letni syn):

 

Natomiast najcenniejsze wytyczne Domana, z których warto skorzystać już na zajęciach to:

  • dbamy o pozytywne nastawienie dzieci, żadnego stresu, presji że teraz następuje „poważna nauka”, nie, wprost przeciwnie, raczej ogłaszamy naszym małym uczniom, że „bawimy się w czytanie” i że będzie super!
  • kończymy ćwiczenie (tutaj prezentację słów) zanim grupa będzie chciała skończyć, jednym słowem: nie dopuszczamy do „zmęczenia materiału”
  • dość szybko przechodzimy z pojedynczych wyrazów do par wyrazów, a następnie – wprowadzamy zdania (przykładowe pomysły na to znajdziecie poniżej)

W opisie metody Domana pojawia się też wskazówka, aby nie sprawdzać dzieci, nie weryfikować efektów, gdyż sprawdzanie jednoznacznie burzy ideę „zabawy w czytanie.” Hmmm, dla nas, nauczycieli, ten punkt wydaje się być nie do przejścia, my po prostu musimy upewniać się czy nasze działania przynoszą rezultaty. Co zatem możemy zrobić? Możemy nadal się bawić, ale sprytnie 😉

POMYSŁ 1 – SILENT COMMANDS

Załóżmy, że dzieci mają już dobrze opanowane polecenia typu: JUMP, STAND UP, SIT DOWN, CLAP YOUR HANDS, TURN AROUND etc. Zaczynamy więc prezentację poleceń w formie pisemnej, i tak:

  • pokazujemy dzieciom karty i odczytujemy polecenie, dzieci obserwują, mogą powtarzać (nie muszą),
  • pokazujemy dzieciom karty, odczytujemy polecenie i wszyscy razem, grupowo wykonujemy je,
  • pokazujemy dzieciom karty, a one muszą wykonać zapisane na nich polecenie, niczego przy tym nie mówiąc (stąd nazwa SILENT COMMANDS – tę zabawę powtarzamy cyklicznie, pierwsze dwa punkty tylko raz jako wprowadzenie)

Zachęcam, aby zacząć od 3-5 prostych poleceń i stopniowo dodawać kolejne, będziecie zaskoczeni jak szybko dzieci zaczną prawidłowo reagować, jak szybko zaczną … czytać (nawet jeśli nie do końca mają opanowane wszystkie literki!).

silent commands

Co gdy zaobserwujemy, że jedna-dwie osoby zdecydowanie odstają od grupy, czytają szybko i bezbłędnie, nie dając innym szansy?

  • Dzielimy dzieci na dwie grupy, wybieramy tych „najszybszych,” wręczamy im zestawy kart do czytania i zamieniamy ich…. w nauczycieli. Ich zadaniem będzie wskazać swojej grupie kartę i nic nie mówiąc ocenić ruchem głowy (skinienie tak, kręcenie nie) lub odpowiednim gestem (kciuk w górę, kciuk w dół) czy grupa dobrze reaguje.
  • Osoby, którym czytanie przychodzi już z łatwością mogą zostać „oszustami”, ich zadaniem będzie przeczytać polecenie, ale wykonywać zupełnie inną czynność, tak aby zmylić resztę. Zadaniem grupy jest oczywiście być czujnym i nie dać się „oszukać.”

POMYSŁ 2 – FLASHCARDS

Załóżmy, ze nasza grupa poznaje właśnie nazwy insektów i małych zwierzątek. W momencie gdy czujemy, że ustnie słowa / zdania są już dość dobrze opanowane,  robimy następującą rzecz – obrazki, np. takie jak te:

UNIT 4 FLASHCARD 16

zastępujemy słowami / zdaniami:

UNIT 4 FLASHCARD napisy

Można to zrobić na wiele sposobów:

  • najpierw na ścianach w różnych miejscach, dobrze widocznych (na wysokości nieco powyżej wzroku uczniów) wieszamy karty obrazkowe. Dzieci stoją na środku sali i słysząc wypowiedziane przez nauczyciela zdanie np „It is an ant.” wskazują odpowiedni obrazek, nie ruszając się z miejsca. Następnie prosimy wszystkie dzieci, aby zamknęły oczy i podmieniamy obrazki – napisami, dbając o to, aby w miejscu mrówki znalazło się zdanie „It is an ant.” – ułatwi to dzieciom wskazywanie odpowiednich zdań na początku tego niełatwego ćwiczenia (nauczyciel znowu wypowiada zdanie, a dzieci na nie wskazują, tylko nie widzą już obrazków a zdania).
  • po zagraniu z dziećmi w ich ulubioną grę z użyciem kart obrazkowych, stopniowo, jeden po drugim, podmieniamy obrazki zdaniami, nie przerywając gry (nadaje się do tego nieśmiertelne WHAT’S MISSING? czy MEMORY GAME)
  • gramy z dziećmi w BINGO w następujący sposób: przygotowujemy dla każdego ucznia kartę z sześcioma obrazkami oraz sześć zdań, które kładziemy na środku stołu lub kółka, jeśli gramy w BINGO na dywanie. Następnie wywołujemy kolejne zdania, a zadaniem dzieci jest przykrycie odpowiedniego obrazka właściwym napisem. Wygrywa każdy, kto prawidłowo przykryje wszystkie obrazki.
  • po przećwiczeniu z dziećmi danego materiału zadajemy im „zadanie domowe.” Dzieci otrzymują kartę pracy, na której umieszczamy w dwóch kolumnach obrazki i ćwiczone na zajęciach zdania. Zadaniem dzieci jest przeczytać zdania i połączyć je z odpowiednimi obrazkami. Po przerobieniu tych zdań na wspomniane wyżej trzy sposoby, dzieci naprawdę nie powinny mieć żadnego problemu z taką jak poniższa kartą pracy:
  • TEDDY EDDIE HIGH BLUE 16

Wspomniane powyżej ćwiczenia warto stosować regularnie zmieniając tylko „wkład językowy”, w momencie gdy z robaczków przenosimy się do kolejnego rozdziału i przerabiamy np. zabawki – wszystkie ćwiczenia mogą odbywać się w podobny sposób, tylko z innym materiałem językowym. Dzieci już czują się pewnie i bezpiecznie, bo znają typy ćwiczeń, ale nie nudzą się bo nowy materiał do czytania to zawsze dla nich nowe wyzwanie, nowa zabawa. Ważne, żeby przez cały czas mieć w głowie najważniejsze przesłanie metody Glenna Domana – kończymy zanim oni będą chcieli kończyć, zawsze zostawiamy lekki niedosyt, tak aby nasi mali uczniowie chcieli jeszcze.

Mam nadzieję, że zostawiam też Wam pewien niedosyt, w tym i poprzednim odcinku pokazałam pierwsze kroki jeśli chodzi o czytanie – te dwa opisane etapy można przeprowadzić nawet kiedy dzieci zaczynają dopiero rozróżniać literki po polsku. W następnym odcinku serii: jak przeskoczyć z czytania słów i prostych zdań do prawdziwej płynności oraz jak doprowadzić do tego aby dzieci zaczęły czytać dłuższe teksty ze zrozumieniem.

PS. Oczywiście, jak się pewnie domyślacie nie byłam w stanie zastosować się do zalecenia Glenna Domana i NIE sprawdzania czy są jakieś efekty jeśli chodzi o naukę czytania w przypadku mojego 3,5 letniego syna, sprawdziłam zatem – kojarzył wszystkie prezentowane wyrazy, aczkolwiek przyznam szczerze – sprawdzanie zabiło nam przyjemność z tej „zabawy w wyrazy.” 🙁