Cenimy prywatność użytkowników

Używamy plików cookie, aby poprawić jakość przeglądania, wyświetlać reklamy lub treści dostosowane do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz analizować ruch na stronie. Kliknięcie przycisku „Akceptuj wszystkie” oznacza zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookie.

24 maja 2024

O co pytać dzieci po zajęciach?

Pierwszym pytaniem, jakie wielu rodzicom przychodzi do głowy po zajęciach, jest: to czego się dzisiaj nauczyłeś? Sęk w tym, że chyba nie zawsze jesteśmy gotowi usłyszeć prawdziwą odpowiedź…

Jednym z filarów rodzicielskiej filozofii RIE (czytaj raj), która pomaga mi na co dzień w ojcowskich zmaganiach, jest zadbanie o bezpieczne i inspirujące otoczenie dla dziecka. Jeśli jest ono zapewnione na zajęciach oddajmy resztę w ręce dziecka. Niech to ono ma swobodę wyniesienia z zajęć tego, czego samo chce. Jemu zostawmy wybór, co jest interesujące i na czym warto skupić swoją uwagę. Nawet jeśli niekoniecznie będzie poświęcać czas na wkuwanie wszystkich kolorów tęczy w języku Szekspira.

Zauważmy, jak sami najlepiej uczymy się w dorosłym życiu. Czy lepiej przyswoimy sobie materiał z firmowego szkolenia, na które zostaliśmy siłą wysłani przez szefa? Czy też zrobimy więcej postępów na kursie jogi, który sami dla siebie wybraliśmy? I z których zajęć wyjdziemy bardziej uśmiechnięci? Zabawa jest najlepszą formą nauki, o czym często zapominamy i do której przecież sami tęsknimy.

Małe dziecko codziennie uczy się dziesiątków rzeczy (nawet jeśli całe zajęcia siedzi cicho pod stołem).

Kiedy zafiksujemy się tylko na efekcie językowym, możemy również przegapić fakt, ile innych cennych umiejętności nabywa dziecko w czasie zajęć z innymi dziećmi. Po pierwsze w grupie małe dzieci nieustannie uczą się umiejętności społecznych. Część z nich pewnie chodzi już do przedszkola, ale dla tych najmłodszych spotkania językowe mogą być pierwszą okazją do wspólnej aktywności z rówieśnikami. Takie zajęcia raz w tygodniu mogą być znakomitą formą spokojnej adaptacji do przedszkola, która dla wielu rodziców jest bardzo silnym przeżyciem.

Po drugie nigdy nie wiemy, czym dziecko nas zaskoczy. Z pewnością, podobnie jak mnie, nie raz ze zdumieniem wysłuchaliście jakiegoś nowego wyrażenia w języku polskim, które nagle wasza pociecha wypowiedziała z emfazą w bardzo adekwatnej sytuacji. Podobnie może być z angielskimi zwrotami. Jedna z lektorek metody Teddy Eddie opowiedziała mi historię małego chłopca, który cały semestr przesiedział pod stołem i zupełnie się nie odzywał. Rodzice początkowo chcieli go wypisać z zajęć, bo uważali, że nic mu one nie dadzą. Całe szczęście lektorka przekonała ich, żeby uzbroili się w cierpliwość, bo nic nie wskazywało na to, że chłopiec źle się czuje na lekcjach. Nie miał po prostu ochoty brać udziału w zabawach grupowych, ale, jak się okazało, w tym czasie pilnie słuchał i obserwował. Jakże wielkie było zdziwienie lektorki i samych rodziców, kiedy pod koniec semestru chłopiec zaśpiewał ni z tego ni z owego jedną z angielskich piosenek z kursu w całości…

Einstein zaczął mówić w wieku pięciu lat, czyli o tym, że rodzice mogą wrzucić na luz.

Wielu z nas bardzo przejmuje się losem, szczęściem i pomyślnością swoich pociech w przyszłości. Czujemy na sobie odpowiedzialność i przez pryzmat sukcesu dzieci oceniamy tez samych siebie. Paradoksalnie wywołujemy wtedy presję, czasami podświadomą. Ta presja może sprawić, że dzieci nie zaangażują się np. w naukę angielskiego dla samej przyjemności nauki, ale żeby sprostać naszym oczekiwaniom. Niestety, jak potwierdza wiele badań, ten typ motywacji nie wystarcza na długo. A poza tym może źle wpłynąć na nasze relacje z dzieckiem. W RIE dużo mówi się o tym, że to uczciwa i oparta na szacunku relacja z małym dzieckiem jest kluczem do budowania jego poczucia bezpieczeństwa, które przekłada się na szczęśliwsze życie.

Może więc zamiast po zajęciach pytać „czego się dzisiaj nauczyłeś”, zapytać „czy dobrze się dzisiaj bawiłeś”?

W końcu za dwadzieścia lat na rozmowie o pracę nikt nie będzie pytał naszego syna, ile miał lat, kiedy pierwszy raz powiedział thank you. Podobnie jak nasza córka nie wybierze sobie narzeczonego tylko dlatego, że w przedszkolu wszystkim dziewczynkom mówił I love you.


Tomasz Smaczny popularyzator filozofii rodzicielskiej RIE (czytaj raj) i zaangażowanego ojcostwa. www.TastyWayOfLife.com. Pomysłodawca pierwszego niezależnego programu dla świeżo upieczonych rodziców www.Pierwsze100dnizMaluszkiem.pl.