Mody w rozrywkach dla dzieci co chwila się zmieniają, ale jest coś, co popularnością cieszyło się zarówno, kiedy to my biegaliśmy w krótkich spodenkach, jak i dzisiaj. Są to gry planszowe. Jest pewien nieprzemijający urok w rodzinnym pochyleniu się nad grą. Czy można zrobić coś jeszcze, żeby czas z nimi spędzony był jak najbardziej wartościowy?

Tak!

Okazuje się, że gry planszowe to doskonały moment na przećwiczenie języka angielskiego.

Jeśli sam dobrze go nie znasz – nic nie szkodzi! Dzieci lubią widzieć, że nie jesteśmy idealni i sami też chętnie uczymy się nowych rzeczy. Twój autorytet na pewno nie ucierpi, przeciwnie – pokażesz dziecku wartość nieustannego podnoszenia swoich kompetencji.

Gry planszowe świetnie nadają się do rozwijania języka, ponieważ każda z nich ma zestaw powtarzalnych elementów i zwrotów, a fakt, że w ciągu rozgrywki mamy wielokrotnie powtórzyć jakąś frazę powoduje, że przechodzi ona z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. Natomiast przyjazna, rozluźniona atmosfera, która panuje przy planszówkach, wytwarza w mózgu dziecka dobre skojarzenia z angielskim. Jest to dodatkowo podsycane przez fakt, że dom jest tym ciepłym, bezpiecznym miejscem, w którym łatwiej nam podjąć ryzyko. Dzięki temu angielski przestaje być obcy, wchodzi w nasz krwioobieg jako język „udomowiony”.

Przekonały Cię te argumenty?

No to jak się za to wszystko zabrać? Po pierwsze, stopniowo. Pomyśl, jaki zestaw słówek czy wyrażeń jest najczęściej używany przy grze, w którą gracie. Naszą propozycję gry planszowej i słowniczka możesz pobrać pod tym linkiem – może zainspiruje Cię do działania. Najpierw zamodeluj jedną czy dwie frazy, żeby maluch mógł się z nimi osłuchać. Później zachęć go do rytmicznego powtórzenia ich razem z Tobą – w tandemie będzie raźniej. Dopiero w trzecim etapie możemy spodziewać się, że dziecko samodzielnie zacznie używać tych fraz.

Ale nie za darmo.

Nasz mózg jest leniwy – jeśli może zrobić coś mniejszym nakładem sił, czyli w tym wypadku skorzystać z języka polskiego, zrobi to. Do wykorzystania angielskiego zachęci go tylko jakaś dodatkowa nagroda. Łatwiej powiedzieć „teraz ty” niż „it’s your turn”. Ale być może jeśli Twoja pociecha użyje angielskiej frazy, to będzie mogła przesunąć się o oczko dalej? Albo rzucić kostką dwa razy? Na pewno coś wymyślisz! Z czasem dorzucajcie kolejne zwroty, aż staną się dla Was zupełnie naturalne, i wtedy dodatkowa motywacja nie będzie już tak bardzo potrzebna. W okresie przejściowym umów się jednak na jakąś gratyfikację, pamiętając, że dzieci – tak samo jak my – są bardzo łase na tzw. „głaski”, czyli nasze uśmiechy, pochwały nagrody.

Złote rady

  • Zachwyć się każdą próbą podjętą przez dziecko, nawet tą mniej udaną
  • Nie oczekuj, że dziecko będzie pamiętało wszystkie zwroty z poprzednich gier. Wracaj do nich cierpliwie i buduj Wasz słowniczek. Kropla drąży skałę.
  • Nie przepytuj! Podpowiadaj, wspieraj, pomagaj użyć w kontekście.
  • Powiedz czasem, że i Ty któregoś zwrotu nie pamiętasz, i daj sobie pomóc. To da dziecku ogromną satysfakcję.

W ten sposób, małymi krokami, jedno pole planszy za drugim pomożesz swojemu maluchowi oswoić kolejny kontekst językowy i nabrać w nim płynności. Pamiętaj, że użycie języka w takiej sytuacji jest warte dużo więcej, niż „na sucho” w trakcie lekcji.

It’s your turn!

 

Kliknij w obrazek i pobierz darmową grę planszową!

Powyższe pomysły możesz również obejrzeć w nagraniu na Facebooku Teddy Eddie TUTAJ. 🙂


Autorką artykułu jest Bogna Śmieja – w firmie Edu Bears ma pod skrzydłami team metodyczny. Opowiada za system wsparcia metodycznego dla szkół licencyjnych – od szkoleń i webinariów lektorskich, poprzez ścieżkę wdrażania Opiekunów Metody, aż do wypracowywania nowych rozwiązań w tym obszarze.

Belfer z przekonania. Bliskie jest jej hasło, że nauczanie to praca serca. Ma silne przeświadczenie, że można dotrzeć do każdego dziecka – trzeba znaleźć odpowiedni klucz oraz dodać do tego serdeczność, cierpliwość i zaufanie. Ogromną satysfakcję przynosi jej praca z lektorami i metodykami oraz obserwacja ich rozwoju.

Świadomość, że umiejętności komunikacyjne są niezbędne, aby porozumieć się z uczniem czy lektorem, skłoniła ją do udziału w licznych kursach i warsztatach z tego zakresu (m.in. Porozumienie Bez Przemocy czy „Sztuka zrozumienia – trening komunikacji interpersonalnej”). Inspiracją dla niej jest obserwacja dzieci i kontakt z nimi (zarówno swoimi prywatnymi, jak też „szkolnymi”). Również roczna praca w St. Catherine’s Montessori School w USA dała jej okazję przyjrzeć się i wprowadzić do swojej praktyki wiele skutecznych narzędzi zarządzania grupą i pracy z dziećmi.

Prywatnie mama trójki dorosłych już dzieci. Uwielbia wypady w góry, narciarstwo i jazdę na rowerze.

Więcej o metodzie Teddy Eddie dowiesz się tu: https://edubears.pl/teddy-eddie/, a najbliższe akredytowane centrum metody Teddy Eddie znajdziesz na mapie tu: https://edubears.pl/lokalizacje/.