Do czego służy pamięć?

Tak postawione pytanie może się wydawać trywialne. Oczywiście pamięć to proces, który służy do zapamiętywania. Okazuje się jednak, że to spore uproszczenie. Prawdą jest, że każda informacja, którą przetwarza nasz mózg, pozostawia w nim ślad. Innymi słowy, zmienia coś w jego strukturze i to na różnych piętrach złożoności. Proces ten, który występuje w każdym układzie nerwowym bez względu na przynależność gatunkową właściciela, nazywamy neuroplastycznością. Jest to podstawowy proces, dzięki któremu uczymy się i zapamiętujemy. Rzecz w tym, że zmiany neuroplastyczne dotyczą wszystkiego, co dociera do naszych mózgów, pamięć zaś ma przystosowawczy charakter, co oznacza, że nie powinniśmy tych procesów utożsamiać. Spośród wszystkiego, co przetwarzają mózgi, jedynie część ma znaczenie dla dalszego funkcjonowania w środowisku, i to ta właśnie część będzie decydowała o naszych sukcesach i porażkach w przyszłości. Pamięć jako proces musi więc dokonać wyboru, swoistej selekcji. Z góry bodźców wyławia istotne informacje i utrwala je w strukturze mózgu tak, żeby jego właściciel mógł z nich skorzystać w przyszłości. Większość tego, co przetwarzamy, jest jedynie szumem i nie powinno obciążać zasobów. To wszystko należy usunąć. Pamięć jest więc z tego punktu widzenia raczej procesem selektywnego zapominania.

Rodzaje pamięci

Istnieje wiele podziałów pamięci. Dla nas najistotniejsza jest jednak świadoma dostępność do zasobów. Uczymy się czegoś, żeby w świadomy sposób wykorzystywać to do tworzenia kompetencji. Inna rzecz, że ostatecznie kompetencje te mogą być wykorzystywane w przyszłości nie całkiem świadomie, jak gramatyka języka obcego, kiedy biegle go znamy. W tym ujęciu najistotniejszy jest podział na pamięć jawną i niejawną. Pamięć niejawna, jak emocjonalna czy proceduralna, to fascynujące zjawisko. Tym razem zajmiemy się jednak tą częścią zasobów pamięciowych, do których mamy świadomy dostęp – pamięcią jawną. Świadome zapamiętywanie, czyli tworzenie śladów pamięciowych, zachodzi na podobnych zasadach jak w innych rodzajach pamięci. Tworzą je zbiory neuronów, które wspólnie uaktywniają się w mózgu w chwili przypomnienia. W tym przypadku jednak część uczestniczących w procesie neuronów należy do kory przedczołowej. Jest to obszar, który uważany jest za jeden z głównych w procesie świadomego funkcjonowania w świecie. Najprościej można opisać zasoby pamięci jawnej jako to wszystko, o czym wiem, że wiem. Mogę je przywołać w chwili, kiedy uznam, że warunki środowiska tego wymagają. To właśnie zasoby pamięci jawnej są w procesie uczenia się, w edukacyjnym kontekście tego słowa, najistotniejsze dla nauczyciela. To pamięć jawna jest zbiorem informacji, z których świadomie budujemy kompetencje naszych podopiecznych.

Kaprysy pamięci

Pamięć jest procesem kapryśnym. Wie to każdy, kto próbował się czegoś nauczyć albo wesprzeć w tym kogoś innego. Nie jest prawdą, wbrew obiegowej opinii, że można zmusić mózg do powstania trwałego śladu pamięciowego jedynie przez odpowiednią liczbę powtórzeń. Nie sposób także znaleźć jedną, zawsze skuteczną metodę zapamiętywania. Wrażliwość tego procesu jest różna u różnych osób nawet na etapie drogi, którą informacja dociera do mózgu. U jednych przewagę ma szlak wzrokowy, u innych słuchowy i tak dalej. Podstawowe znaczenie, jak się okazało, ma to, co zapamiętujemy. Cechy samej utrwalanej informacji. Nasze mózgi uwielbiają nowości i zaskoczenia, preferują opowieści i związek informacji ze znanymi nam ludźmi. Nade wszystko jednak zapamiętywana jawnie informacja musi być dla konkretnej osoby użyteczna. I to najlepiej tu i teraz, a nie w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości. Jak widać trudno sprostać kaprysom pamięci i nie zawsze jesteśmy w stanie. Warto zadbać o regularne powtórki, ale pamiętajmy, że będą one skuteczne przede wszystkim jako uzupełnienie wyżej wymienionych warunków, a nie jako wygodniejsza alternatywa dla nich.

 

KOMENTARZ METODYKA EDU BEARS:

Na zajęciach prowadzonych metodami Teddy Eddie czy Savvy Ed stosujemy wiele elementów, które wykorzystują te prawidłowości w celu zwiększenia efektywności zapamiętywania. Nasze historyjki są zabawne, polecenia (w Showtime, command sets czy silent commands) zaskakujące, a w secret words możecie znaleźć takie słówka jak „toilet paper” czy „a potty”. Co więcej, prezentacja i utrwalanie materiału odbywają się w sposób, który angażuje różne kanały dostępu: widzimy, słuchamy, odgrywamy, a nawet jeśli coś „tylko” powtarzamy (np. zdania czy rymowanki), to nigdy zwyczajnie – rapujemy, imitujemy śmieszne głosy, szepczemy, udajemy roboty itp. Ponieważ naszym celem jest komunikacja, uczymy pełnych zdań i dotykamy tematyki bliskiej naszym kursantom, utrwalamy struktury, ale jednocześnie zachęcamy do swobodnej manipulacji w ich ramach i dodawania własnych elementów wedle uznania dzieci.

Stres a pamięć

No dobrze, ale kiedy już uda nam się zapamiętać, to czy zawsze, w każdej chwili mamy równie łatwy dostęp do naszych zasobów? Niestety nie. Okazuje się, że przypominanie nie jest prostą odwrotnością zapamiętywania. Procesy zachodzące w czasie świadomego przypominania informacji są bardzo złożone i wymagają aktywności wielu delikatnych struktur. Część z nich pełni także funkcję w tworzeniu śladu pamięciowego i właśnie na jednej z takich struktur skupimy teraz uwagę. Chodzi o hipokamp, a właściwie o hipokampy, ponieważ w każdym mózgu mamy dwie takie struktury. Aktywność hipokampów jest niezbędna do przypominania sobie czegokolwiek. Można, nieco upraszczając, powiedzieć, że są to bramy do naszej pamięci. Im szerzej są otwarte, tym łatwiej sięgamy po jej zasoby. Największym wrogiem hipokampów jest stres. Okazuje się, że im jest silniejszy, tym mniej aktywne są te struktury. Paradoks polega na tym, że przy lekkim stresie, kiedy adrenalina pobudza układ krążenia, nasze mózgi są silniej zaopatrywane w tlen i składniki pokarmowe. Powoduje to ich mobilizację. W tym mobilizację hipokampów. Lekki stres wywołuje więc także łatwiejsze przypominanie. Same hipokampy zaś w takich warunkach dbają o to, żeby stres nie rósł znacząco. Taki stan nazywamy często eustresem i można go uznać za wsparcie dla nasze pamięci. Niestety, kiedy stres rośnie, jego wpływ na pamięć gwałtownie się zmienia. Mózg przestawia aktywność w kierunku unikania warunków, które go wywołują. To naturalna i zrozumiała reakcja. Silny stres był dla naszych przodków komunikatem o zagrożeniu, więc odpowiedzią, która dawała szansę, była ucieczka lub walka. Wzrost siły stresu blokuje hipokampy. Przestają one ograniczać reakcję stresową, a, co z naszej perspektywy bardzo istotne, ograniczają dostęp do zasobów pamięci. Silny stres oznacza zatrzaśnięcie bramy. Świadome sięganie po zasoby pamięci przestaje być możliwe. Wprowadzony w stan silnego stresu uczeń nie odpowie na najprostsze nawet pytanie i to nie dlatego, że w jego mózgu brak śladów pamięciowych, ale dlatego, że nie ma do nich dostępu. Ta zasadnicza różnica często nam umyka, nawet jeśli dotyczy to naszych własnych mózgów. Ileż razy w stresie nie potrafimy przypomnieć sobie informacji, które w innych warunkach przywołujemy ot tak. Przypomnijmy sobie różnicę w stopniu trudności przypomnienia sobie PIN-u karty bankomatowej, kiedy przez roztargnienie dwukrotnie wstukamy go niepoprawnie i mamy do dyspozycji już tylko jedną próbę przed zablokowaniem dostępu. To właśnie stres powoduje nasze problemy z pamięcią w takiej chwili. Co ciekawe, choć często irytujące, stres wzmacnia inne struktury mózgu – te, które odpowiadają za unikanie i ucieczkę. Oblany rumieńcem uczeń, który nie odpowiedział na pierwsze proste pytanie, a następne wprowadziły go w silny stres, nie jest w stanie skorzystać z zasobów swojej pamięci, nawet kiedy jest dobrze przygotowany. Ma natomiast przemożną chęć wyrwania się z miejsca, w którym się znajduje. Uciec za wszelką cenę, bez względu na koszty tej ucieczki… Znajomość zasad reakcji naszych mózgów na stres oraz jego związków z działaniem pamięci może nam wyjaśnić wiele z dydaktycznych niepowodzeń. Może nas to uchronić przed frustracją, a naszych podopiecznych przed przekonaniem, że wysiłek, jaki włożyli w naukę, okazuje się pozbawiony sensu, skoro, jak często powtarzają, uczyli się, a z jakichś tajemniczych powodów nie umieją…

 

KOMENTARZ METODYKA EDU BEARS:

Dlatego właśnie na zajęciach prowadzonych metodami Edu Bears’ tak wielką wagę przywiązujemy do kreowania miłej atmosfery i pełnego wsparcia środowiska przyjaznego dziecku. O ile w przypadku pracy z dziećmi przedszkolnymi pozytywne efekty często przynosi po prostu uśmiech lektora i przybicie piątki bądź przytulenie naszej maskotki – misia Teddy Eddie, to nie poprzestajemy tylko na tym. Pozwalamy dzieciom rozwijać się językowo we własnym tempie, powoli „nasiąkać” językiem, rozpoczynamy od bezpiecznej produkcji językowej w grupie, stopniowo przechodząc do trudniejszych zadań. Przyswajanie wiedzy odbywa się tu za pomocą gier, w ruchu, na dywanie, nie „na sztywno” w ławkach i przy stolikach. Z kolei na poziomach skierowanych do starszych dzieci (Savvy Ed, Edward’s League), proces ewaluacji opiera się w dużej mierze na elementach oceniania kształtującego – dzieci wiedzą, czego i po co się uczą, wiedzą, w jakiej formie wiedza ta będzie sprawdzona tak, by uniknąć – niemiłego przecież nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych – efektu zaskoczenia czy chęci „przyłapania na niewiedzy”. Dążymy do rozwinięcia u naszych kursantów poczucia sukcesu i satysfakcji z osiągnięcia celów, stąd rezygnacja z „tradycyjnych” ocen na rzecz tej najwyższej i jedynej zaliczającej – „A”.


Autorem artykułu jest prof. Marek Kaczmarzyk – biolog, neurodydaktyk i memetyk, nauczyciel i wykładowca, autor artykułów i książek z zakresu biologicznych i memetycznych kontekstów kształcenia oraz podręczników i programów szkolnych. Specjalista w zakresie ewolucyjnego, neurobiologicznego i memetycznego podłoża procesów uczenia się, nauczania i wychowania. 

Prof. Kaczmarzyk był jednym z prelegentów na konferencji Synergy Garden 2022, gdzie szkolił lektorów i metodyków. W ramach współpracy z Edu Bears przygotowuje także cykl wpisów na bloga.  Artykuł skomentowała Magdalena Zielińska – nauczyciel i lektor z wieloletnim stażem, od kilku lat także metodyk – w Edu Bears pracuje na stanowisku Method & Teacher Trainer Specialist. W pracy najbardziej lubi różnorodność, energię i wyzwania,  jakie niosą ze sobą spotkania z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi na różnych poziomach zaawansowania. Wierzy, że języki obce są oknem na świat i gorąco zachęca do ich zgłębiania swoich dwóch nastoletnich synów.