Metodą Teddy Eddie nauczane są już dzieci w wieku 2 lat. To nasi najmłodsi kursanci, bardzo wdzięczna, aczkolwiek niełatwa grupa. No bo wyobraźmy sobie „ucznia”, który nie mówi, chodzi w pampersie i nie zna żadnych zasad panujących w klasie, generalnie w grupie jakiejkolwiek, bo jeszcze nigdy w żadnej grupie rówieśniczej po prostu nie był. Z doświadczenia widzę, że obawy lektorów obejmujących te najmłodsze kursy są zazwyczaj dwojakie.
- Czy będę w stanie odpowiednio skupić dzieci i nakłonić do tego, żeby robili to co chcę? Czy w ogóle wyjdzie z tego „lekcja”? Czy będą mnie słuchać? Reagować? Czy nie będą się bać? Płakać? Czy ja to, mówiąc potocznie, „ogarnę”?
- Czy sprostam oczekiwaniom rodziców? Czy uzyskam efekty, które ich zadowolą? Czy jestem w stanie dać im jakąś gwarancję tego, że ich dziecko poczyni postępy?
Szybka odpowiedź na pierwsze pytanie TAK, w końcu wszystkim się udaje (wierzcie mi, wiem z praktyki), ale… tutaj jest dużo ale, bo żeby skupić takie maluszki trzeba wykazać się cierpliwością i pomysłowością oraz przygotować na to, że nie wszystko od razu wyjdzie, a może i bezpieczniej, że raczej mało co wyjdzie za pierwszym razem. Z takim nastawieniem na start będzie nam zdecydowanie łatwiej. A oto inne złote rady:
- W pierwszym miesiącu-dwóch „nauki” skupiamy się na tym, aby dzieci przyzwyczaiły się do nas, do sali, do rówieśników. Nasz cel to sprawić aby dziecko poczuło się bezpiecznie i przychodziło do nas z uśmiechem. Bez tego niczego ich nie nauczymy.
- Nauka stania w kółeczku czy w linii i powtarzania po pani, najpierw gestów, a potem słów czy zdań to kolejny etap. Nie jest to takie oczywiste dla dzieci, bo przypominam, że przychodząc do nas nie znają zasad panujących podczas zajęć zorganizowanych.
- Dbamy o to aby na zajęciach było dużo ruchu, TPR, aczkolwiek ćwiczenia nie mogą być byt męczące, bo dzieci szybko się zniechęcą. Idealne jest naśladowanie poleceń typu: „walk, walk, walk, hop, hop, sit down.” Dzieci czują się bezpiecznie jeśli ciąg poleceń pojawia się w podobnej kolejności tworząc swego rodzaju „opowiastkę.”
- Otaczamy dzieci nagraniami i mówimy do nich jak najwięcej lub cały czas w języku obcym, nawet jeśli ich mina wskazuje, że jeszcze nie za bardzo wiedzą o co nam chodzi. Oni głownie mają się osłuchiwać.
- Cierpliwie czekamy aż dzieci wyjdą poza „silent period” i tak, to może potrwać nawet kilka miesięcy. Jeśli kilkoro dzieci współpracuje i wykonuje polecenia skupiamy się na nich, jednocześnie w czasie lekcji zachęcamy dzieci pasywne to dołączenia do nas. Jeśli odmawiają – wciąż dajemy im czas.
- Stałe rutyny to zdecydowanie klucz do sukcesu, ustalmy podbny początek i koniec lekcji (np. wierszyk), podobne rytuały odnośnie nagradzania, uspakajania, wyciszania czy aktywizowania.
- Pamiętajmy, że tutaj szczególnie musimy dopasować się pod nastrój dzieci i planować lekcje dwojako, jak nie wychodzi statyczne ćwiczenie na dywanie, to zmieniamy i proponujemy dzieciom więcej ruchu, i vice versa.
- „Gry” dla dwulatków musza być naprawdę proste! Dzieci często nie są jeszcze na etapie zagrania w „what’s missing”. Pierwsza prosta gra, którą opanowują dwulatki w programie Teddy Eddie to gra w „światła drogowe.” Polega na tym, że pokazujemy dzieciom czerwone lub zielone światło, a one muszą odpowiednio zareagować: przy czerwonym zatrzymać się, przy zielonym przejść kilka kroków. Tylko tyle i aż tyle.
- Unikajmy zbędnych rekwizytów, nadmiaru zabawek, pudełek, gadżetów, „chaosu” w klasie. Aczkolwiek dobrze jeśli dzieci maja czymś zajęte ręce i na przykład podczas śpiewania piosenki o myszce dobrze dać im do łapek wyciętą z papieru myszkę.
- Jeśli dzieci są gotowe staramy się aby weszły na zajęcia bez rodziców. Oczywiście nie może to być rozwiązanie „siłowe” i jeśli jest rozpacz, smutek i ucieczka z sali (tak, to też przerabiałam) to zachęcamy rodzica aby towarzyszył swojej pociesze na zajęciach, ale raczej w charakterze cienia / obserwatora.
Te wszystkie rady należy mieć w pamięci planując lekcje w najmłodszych grupach, jednak przede wszystkim nie wolno zapominać, że zajęcia w grupie dwulatków są jak sinusoida, raz wychodzą, raz nie do końca. Zawsze zatem patrzmy na ogół postępów dzieci i ich zachowanie w skali miesiąca, a nie jednych zajęć.
Ale co z rodzicami? Co z drugą obawą?
W poprzednim artykule dość jasno rozpisałam jakie potrzeby mają rodzice maluszków zapisując swoje dzieci na kurs. Warto pamiętać, że naszym kluczem do sukcesu jest tutaj stały kontakt z rodzicami (najlepiej kilka zdań PO KAŻDEJ LEKCJI na temat co się działo i jak zachowywały się dzieci) oraz edukacja rodziców na temat tego jak wyłapywać efekty nauczania i czego się można spodziewać w pierwszym roku kursu.
- Pierwsze efekty nauczania, którymi warto dzieci pochwalić przed rodzicami, to umiejętność ustawienia się w kółeczku czy w linii i samodzielny udział w lekcji. Warto to podkreślić, bo to dla niektórych dzieci w wieku dwóch lat naprawdę wielka sprawa, a lektorzy często tego nie doceniają, jako, że nie ma to jeszcze wiele wspólnego z językiem sensu stricte.
- Uczulmy rodziców na to, że pierwsze efekty językowe obserwujemy na takiej samej zasadzie jak podczas nauki pierwszego języka, najpierw dzieci zaczną reagować na polecenia, rozumieć je, a powtarzanie i nazywanie przedmiotów przyjdzie sporo później.
- Jeśli jednak uda nam się uzyskać na lekcji powtórzenie jakiś słówek czy jakiekolwiek odezwanie się dziecka w języku obcym to zawsze bardzo podkreślmy to przed rodzicem. Chwalmy nasze maluszki, zawsze jak jest okazja!
- Informacja zwrotna musi być rzetelna, jeśli dziecko kompletnie nie bierze udziału w zajęciach – rozmawiajmy o tym z rodzicem, podpytujmy czy w domu słucha utworów z zajęć, czy na nie reaguje. Często z perspektywy domowej wszystko wygląda inaczej, a my możemy wtedy spać spokojnie 🙂
Wrzućmy też trochę na luz, naprawdę w ostatnich latach nie spotkałam się z wyśrubowanymi oczekiwaniami rodziców, to już nie te czasy, gdy mama czy tata oczekiwali, że po roku nauki ich czterolatek, będąc na wakacjach za granicą, kupi rodzicom frytki. Zatem podsumowując: stały i szczery kontakt z rodzicem powinien rozwiać wątpliwości nr 2.
Kochajmy te najmłodsze dzieciaki, bo jak przeżyjemy z nimi pierwszy rok, to staną się oni naszymi najcudowniejszymi i najzdolniejszymi uczniami!
If you like this post let us know, like it or share! Thank you!