Cenimy prywatność użytkowników

Używamy plików cookie, aby poprawić jakość przeglądania, wyświetlać reklamy lub treści dostosowane do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz analizować ruch na stronie. Kliknięcie przycisku „Akceptuj wszystkie” oznacza zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookie.

23 lutego 2024

Neurodydaktyka na latającym dywanie

Mózg i psotny Miś

Na początek kilka ciekawostek na temat najbardziej skomplikowanego układu we wszechświecie, czyli ludzkiego mózgu – nieocenionego skarbu, w który natura wyposażyła każdego z nas.

Zatem, czy wiesz, że gdy nie śpisz, to Twój mózg wytwarza 25 J energii, co wystarcza, aby rozświetlić żarówkę. Mózg każdego z nas składa się ze 100 miliardów neuronów. To ponad 16 razy więcej niż jest ludzi na Ziemi! Więcej, każdy neuron jest wstanie stworzyć nawet do 10 tysięcy połączeń z innymi komórkami nerwowymi. Neuron ma ok. 0,1 mm średnicy, ale jego długość może osiągnąć aż kilka metrów. Mózg stanowiąc tylko 2% masy całego ciała, zużywa aż 20% energii, która jest produkowana przez Twój organizm. Głównie chodzi tutaj o tlen. Mózg jest więc bardzo wrażliwy na jego niedobory. O niemal nieograniczonych możliwościach tego niepozornego, galaretowatego organu można by napisać całe tomy. My jednak poprzestaniemy na tych kilku ciekawostkach.

Zastawiasz się pewnie, co łączy mózg i psotnego Misia… połączenie nieoczywiste, a genialne w swej istocie, dlatego że Teddy Eddie jest niekwestionowanym mistrzem w prowadzeniu zajęć przyjaznych mózgowi. Lekcji podczas których dzieci wykorzystają w sposób naturalny zdolności mózgu do uczenia się angielskiego, dzięki czemu nauka ta staje się maksymalnie efektywna.

Neurodydaktyka na latającym dywanie

Przejdźmy zatem do konkretów i przyjrzyjmy się bliżej temu, jak Miś realizuje założenia neurodydaktyki, bawiąc się z dziećmi po angielsku na latającym dywanie. Dziś pod lupę weźmiemy:

  • Założenia lekcji, która nie jest pasem transmisyjnym….brzmi może obco, ale zaraz wszystko stanie się jasne;
  • Synchronizację półkul mózgowych i jej wartość w procesie edukacyjnym;
  • Oraz pragmatyzm mózgu, który zawsze pyta o sens.

Teatr jednego aktora i teoria pasa transmisyjnego

Wielu z nas, choć zaryzykuję stwierdzenie, że prawdopodobnie każdy z nas, choć raz w życiu doświadczył lekcji, która przypominała teatr (nierzadko kiepski…) jednego aktora. Aktora tak nudnego, że najlepszym sposobem na przetrwanie okazywał się…głęboki sen. Aktor ów cechował się taką aktywnością werbalną, że w jego przestrzeni brakowało miejsca na jakąkolwiek interakcję, a jego długi i nudny monolog przypominał ni mniej, ni więcej pas transmisyjny.

Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać, że nie tędy droga, że lekcja szyta na miarę potrzeb i możliwości poznawczych mózgu stanowi totalne zaprzeczenie właśnie opisanej sytuacji.

I tutaj odkrywamy pierwszą zaletę metody Teddy Eddie, która we wszystkich swoich założeniach stanowi kwintesencję nauczania przyjaznego mózgowi. W czym przejawia się i jak realizuje owa zaleta: w tym właśnie, że mówi stanowcze nie nadproduktywności werbalnej i pozawerbalnej lektorów. Nauczyciele wcielają się w rolę świadomych przewodników na drogach i dróżkach edukacji językowej, której głównymi bohaterami są dzieci oraz ich potrzeby. Lektorzy pod batutą Psotnego Misia kreują bezpieczną przestrzeń komunikacji językowej pomiędzy dziećmi. To one grają przysłowiowe pierwsze skrzypce. To one zanurzone w całym bogatym oceanie języka zaczynają go produkować, doskonale się przy tym bawiąc w pełnym poczuciu bezpieczeństwa. Bo przecież Miś Eddie to super kompan pełen wyrozumiałości. Koncentracja na komunikacji od pierwszych lekcji z Teddym owocuje brakiem barier komunikacyjnych, płynnością i lekkością wypowiedzi także na kolejnych etapach przygody z angielskim.

O tym, że dwa znaczy więcej niż jeden, czyli o niezwykłej wartości synchronizacji półkul mózgowych

W życiu często napotykamy wyzwania, które poza konkretnymi umiejętnościami wymagają od nas zdolności do szybkiej i skutecznej analizy sytuacji, a także zdolności do syntezy różnych danych. Są to procesy, którymi czasem trudno jest kierować. Zauważanie pewnych aspektów problemów i znajdywanie rozwiązań często zależy od sprawności pracy naszego mózgu.

Sprawność ta to w dużym stopniu prawidłowa współpraca dwóch jego półkul- lewej, tej logicznej i językowej oraz prawej, tej od wyobraźni i emocji. Nasze półkule można synchronizować. Zapewnia to ich harmonijną współpracę, szybsze przetwarzanie informacji a także łatwiejszą ich syntezę. Zerknijmy zatem na funkcje pełnione przez prawą i lewą półkulę.

CECHY LEWEJ PÓŁKULI CECHY PRAWEJ PÓŁKULI
Czas Przestrzeń
Przemijanie Tu i teraz
Konkret Symbol
Język Muzyka
Pamięć Poznanie
Analiza Synteza
Materia Duch
Arytmetyka Geometria
Część Całość
Racjonalność Intuicja

To tylko kilka, tych najbardziej podstawowych.

Jak pewnie większość z nas słusznie zauważa, w szkole zwykle brakuje miejsca na własną kreację, ekspresję, oryginalną wizję, czy swobodne środki i formy wyrazu. Co więcej, nie ma nawet miejsca na swobodne bycie poprzez samą strukturę organizacji czasu i formy lekcji. Dzieci mają przyjąć, zapamiętać, a później odtworzyć zdobytą, nawiasem mówiąc często nieaktualną i nieprzydatną, wiedzę.

Jak można wydedukować, w cały ten proces angażowana jest przede wszystkim lewa półkula mózgu, podczas gdy prawą traktuje się po macoszemu.

A teraz wyobraź sobie, co mogłoby się stać, gdyby w proces nauki zaangażować obie półkule? Półkule tego samego organu, co oznacza, że stworzone i zaprogramowane do synchronicznej i harmonijnej współpracy.

I tutaj mam dla Ciebie kolejną dobrą wiadomość. Geniusz metody Teddy Eddie przejawia się między innymi w tym, że podczas lekcji aktywizowane są obie półkule mózgu. Jak, gdzie i kiedy się to dzieje? Na przykład wtedy, kiedy dzieci słuchają historyjek ilustrowanych kolorowymi kartami; wtedy kiedy odgrywają te historyjki samodzielnie; wtedy kiedy poznając nowe słownictwo, ruszają się w rytm muzyki i wskazują odpowiednie obrazki; w sytuacjach, w których w zabawny sposób manipulują językiem; kiedy bawią się w sklep i dziesiątki innych gier i zabaw; kiedy słuchają piosenek, śpiewają je oraz ilustrują gestem; kiedy pracują w książce, słuchają poleceń lektora i łączą ze sobą odpowiednie zdania; i w dziesiątkach wielu innych, nie wymienionych tu aktywności.

Dzięki synchronicznej współpracy obu półkul dzieci uczą się w zgodzie z naturalnym sposobem przyswajania wiedzy oraz nowych umiejętności, osiągając dzięki temu świetne wyniki.

Pragmatyczny mózg: dzieci (i nie tylko one) uczą się tego, co je interesuje

Mózg zawsze PYTA O SENS, czy to jest mi potrzebne?! Jeśli nie znajdzie satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie w ciągu pierwszej minuty zajęć…..traci zainteresowanie tematem.

Zainteresowanie tematem to tajemnica udanych lekcji. Temat może być fantastyczny, lecz jeśli nie wzbudzi on zainteresowania dzieci… z lekcji przysłowiowe nici….

Dzieci uczą się najszybciej tego, co je interesuje bądź tego, co je zainteresuje. Zadaniem dorosłych jest więc w taki sposób zaciekawić je tematem, aby chciały go w rezultacie zgłębiać. Ważne jest zatem nie to, o czym mówimy, a to w jaki sposób to robimy.

Dzieci i ich mózgi lubią, a nawet uwielbiają:

  • nowości – warto mówić o temacie w nowym, świeżym stylu albo prezentować go w inny sposób,
  • zaskakujące informacje – wplecenie czegoś zupełnie niespodziewanego w monotonny temat czy materiał zawsze cieszy się dużym zainteresowaniem,
  • opowiadanie historii – to właśnie historie poruszają człowieka najbardziej, a nie izolowane fakty; warto skupić się na opowieściach i pobudzać wyobraźnię dzieci,
  • informacje o innych ludziach – ponieważ człowiek jest istotą społeczną, informacje na temat innych ludzi i ich historii wzbudzają w nim największe zainteresowanie i na długo pozostają w pamięci.

Innymi słowy, kiedy dziecko uczy się najchętniej? Kiedy spotyka na swojej drodze Misia Eddiego, który do mistrzostwa opanował umiejętność rozbudzania pasji poznawczej i zainteresowania u dzieci. Dlaczego? Dlatego, że robi to w sposób bliski dzieciom: pełen humoru, akceptacji – także błędów, o których więcej następnym razem; kolorowy, dynamiczny, łączący wiedzę z różnych obszarów; przyjazny, bezpieczny i bezstresowy; pełen ruchu, zabaw, zabawnych historyjek, piosenek i gier; pełen różnorodności, ponieważ nie ma dwóch takich samych lekcji; a przede wszystkim w sposób szanujący potrzeby dzieci, dorastający razem z nimi i mądrze stopniujący poziom trudności; stawiający wyzwania na miarę ich możliwości, ponieważ wie, że każdy z nas przychodzi na świat będąc geniuszem i tylko właściwa stymulacja pozwala nam ocalić nieocenione możliwości i talenty drzemiące w każdym z nas…zwłaszcza w tych najmłodszych!

Troska o dobre relacje uczeń – nauczyciel

Zacznijmy od odpowiednich warunków. Można by je długo opisywać, wszystko jednak sprowadza się do kilku zasad. Pierwsza, fundamentalna, nie tylko w kontekście edukacji, to troska o dobre relacje uczeń – nauczyciel, a te zaistnieć mogą nie inaczej jak w atmosferze przyjaznej i bezpiecznej.

Dziecko (i jego mózg) najlepiej odnajduje się w atmosferze zrozumienia i spokoju. Badania pokazują, że dzieci najlepiej rozwijają się i uczą wówczas, kiedy otoczy się je aurą zrozumienia, akceptacji, rozmowy oraz spokojnego porozumienia. Mali naśladowcy najchętniej podążają i współpracują z dorosłymi, którzy darzą ich szacunkiem i zaufaniem. Kto kiedykolwiek był na zajęciach prowadzonych metodą Teddy Eddie, ten na własnej skórze doświadczył i zgromadził dowody empiryczne istnienie przestrzeni przyjaznej i bliskiej dzieciom. Wzorem w tej materii jest także nie kto inny, jak Eddie. Jego niesamowite wyczucie dziecięcych potrzeb, emocji, czasami nawet małych „humorków” stwarza atmosferę, w której będąc sobą, można świetnie się bawić i uczyć, nawet wtedy kiedy popołudniowa drzemka okazała się za krótka.

Eddie ma jeszcze inną super moc. Potrafi ośmielić tych najbardziej zamkniętych w sobie. Udziela im wtedy swego głosu i pozwala „schować” się za sobą i wtedy dzieje się magia….bo to nie Jaś mówi po angielsku, tylko jego dobry przyjaciel Teddy. Także on wiele razy przychodzi z pomocą nauczycielowi. Kiedy nieokiełznane emocje próbują być górą, wtedy….on Psotny Miś wyręcza panią i zaprowadza ład w grupie i wtedy wszystko staje się możliwe, ponieważ:

dzieci uczą się wtedy, kiedy czują się pewnie i bezpiecznie!

Aktywność hipokampa

Ale właściwie dlaczego tak jest? Ponieważ właśnie wtedy wzrasta u nich aktywność hipokampa, czyli części mózgu znajdującej się głęboko w płatach skroniowych po obu stronach kory mózgowej. Struktura ta odpowiada za uczenie się zdarzeń. Jeśli mamy nauczyć się czegoś nowego, czyli trwale to zapamiętać, a później wykorzystać w kontekście sytuacyjnym, musi to najpierw przyswoić nasz hipokamp. Jest on więc ważnym ośrodkiem poznawania świata. Jego aktywność wzmacnia się tylko w określonych warunkach. Kiedy? Tylko wtedy, kiedy dziecko uczy się, doświadczając:

  • czegoś nowego;
  • czegoś fascynującego;
  • czegoś, co odnosi się do jego aktualnej wiedzy i doświadczeń;
  • czegoś, co sprawia mu przyjemność i wywołuje w nim entuzjazm.

Zgodnie z myślą światowej sławy badacza mózgu Manfreda Spitzer`a: „Hipokamp rośnie zależnie od doświadczeń i funkcjonuje tym lepiej, im bardziej jest wykorzystywany”.¹

Dobrostan emocjonalno–psychiczny i motywacja wewnętrzna kontra motywatory zewnętrzne

W mózgu dziecka, które jest wciąż obligowane do nauki w sposób wywołujący w nim chroniczny stres, zachodzą liczne procesy blokujące m.in.:

  • zdolność koncentracji,
  • umiejętność dostrzegania związków przyczynowo – skutkowych,
  • możliwość trwałego i efektywnego zapamiętywania,
  • chęć do podejmowania się nowych działań i wyzwań.

Dzieje się tak dlatego, że nacisk płynący z zewnątrz, niezależnie od jego formy i natężenia, przyczynia się do zatrzymania w mózgu dziecka produkcji dopaminy oraz endogennych opioidów, które odpowiadają m.in. za dobry nastrój, o którym tyle już napisaliśmy.

Dopamina jest jedną z najważniejszych substancji semiochemicznych umożliwiających młodemu człowiekowi uczenie się i zapamiętywanie. Nie bez powodu naukowcy nazywają ją substancją ciekawości i zachowań eksploracyjnych. Bez dopaminy nie ma efektywnej nauki. Brak tej substancji wygasza wewnętrzną potrzebę dziecka do doświadczania, eksploracji, poznawania nowych rzeczy i generalnie entuzjastycznego podchodzenia do różnych zadań, prac i aktywności.

Kolejny zatem raz wracamy do pytania:

Kiedy dziecko chce się uczyć? Ano tylko wtedy, kiedy proces uczenia naturalnie pobudza wewnętrzny układ nagrody.

Dobrze zorganizowana nauka

Jaki płynie z tego wniosek? Dobrze zorganizowana nauka jest PRZYJEMNA!

Czyli z chemicznego punktu widzenia wtedy, kiedy w jego mózgu uwalnia się dopamina, kiedy nastąpi swoiste odblokowanie wydzielania tej ważnej substancji semiochemicznej. Proces efektywnego uczenia się może zachodzić tylko wtedy, kiedy dziecko czuje wewnętrzną potrzebę podjęcia określonego działania, kiedy chce coś poznać, przeanalizować, zrozumieć i wykorzystać nową wiedzę w praktyce.

Jak więc mają się do tego motywatory zewnętrzne….? Na to pytanie znacie już odpowiedź.

Dzieci uczą się przez działanie i swobodną zabawę. 

Aktywność i zaangażowanie uczącej się jednostki

Dlaczego? Ponieważ nauka wymaga aktywności i zaangażowania uczącej się jednostki. Tylko w takich warunkach mają możliwość, aby efektywnie przyswajać nowe informacje, samodzielnie odkrywać zjawiska i określać paradygmaty. Znany amerykański psychiatra William Glasser wykazuje, że kiedy uczniowie działają (wykonują różne aktywności – od wyklejania, przesypywania, lepienia z gliny, pisania własnych rymowanek i wierszy na języku polskim czy angielskim, po eksperymentowanie na lekcjach fizyki i chemii), zapamiętują aż 80% tego, czego doświadczają.

Gdy dzieci mogą przy tym aktywować wszystkie swoje zmysły, w ich mózgu zaczyna wydzielać się dopamina i endogenne opioidy, czyli rozpoczyna się proces efektywnego uczenia się i zapamiętywania. A Teddy Eddie jest mistrzem aktywowania polisensoryczności. To stąd na zajęciach taka różnorodność gier i zabaw językowych.

Podsumowując, dzieci najszybciej uczą się wówczas, kiedy czegoś doświadczą, a nie wtedy, kiedy ktoś próbuje im włożyć coś do głowy.

Dlaczego? Ponieważ każdy z nas ma wbudowany w mózg wewnętrzny detektor nowości i znaczenia.

Dobijamy do brzegu naszych rozważań. Można by rozwijać je dalej, ponieważ temat jest jak poznawcza studia bez dna. Nie taki jest jednak mój cel. Chciałam pokazać Ci, drogi Czytelniku, co znaczy, że metoda Teddy Eddie jest przyjazna mózgowi i na czym polega neurodydaktyka na latającym dywanie. Życzę Ci niesamowitych przygód w edukacji językowej.


Autorką artykułu jest Dominika Muńko – filozof, neurokognitywista, nauczyciel języka angielskiego, metodyk i naukowiec totalnie zafascynowany poznawczymi możliwościami mózgu; założycielka szkoły językowej oraz autorka licencjonowanych i nagradzanych programów z zakresu szybkiego czytania, technik pamięciowych, koncentracji uwagi oraz efektywnej nauki Memo (więcej: www.szkolamemo.pl); czynny członek międzynarodowych zespołów badawczych, m.in. w Foggi, Modenie, Nowym Jorku oraz Kelaniji.